Koniec. Koniec roku pełnego szczęścia, niespodzianek, sukcesów, niesamowitych ludzi i rozkosznych rzeczy. Wkraczając w 2017 nie spodziewałem się, że będzie on obfitował w tyle emocji i przeżyć. Dla bloga był to rok przełomowy, bo jak mówią statystki urośliśmy o ponad 1 500% w porównaniu do 2016 (kosmiczne liczby). Jeszcze niedawno mieszanie w garach, pisanie i fotografowanie jako ścieżka życia było tylko marzeniem, dziś to wszystko jest namacalne, a ja mam wrażenie, że szczęście mnie nie opuszcza. Bo jak można nazwać inaczej nominację do nagród Saveur’17, gdzie poznałem mnóstwo niesamowitych ludzi oraz – oboże wciąż nie wierzę – wygrałem dwie statuetki za fotografię kulinarną. Po raz pierwszy miałem styczność z radiem, wywiadami, studiem telewizyjnym i gotowaniem na żywo przed kamerami, które okazało się świetną zabawą. Odbyłem kilka samotnych kulinarnych podróży, a moją ulubioną destynacją na rok 2017 był Lyon, gdzie spędziłem prawie dwa tygodnie chodząc od jednej bouchon do drugiej, robiąc sobie przerwy na brioszki z różową praliną. Qunelles ze szczupaka w rakowym sosie Nantua, wciąż o was śnię. Rozpamiętuję także wszystkie ostrygi, które jadłem w Charleston, i te tradycyjne jak i smażone włożone do burgera z salsą z awokado. Także nie kwestionuję haseł o ich wyższości nad tymi europejskimi. W natłoku tych wszystkich spraw i podróży nagotowałem sporo, a na blogu podzieliłem się z wami 110 przepisami oraz 16 tekstami parakulinarnymi. Teraz pojawia się pytanie, czy macie ochotę na więcej? #rozkoszny #bestnine #bestnine2017 #2017 #ja #blog #food #jedzenie #savblogawards #PnŚ #tvp @saveurmag @pytanienasniadanie
Post udostępniony przez Michał Korkosz (@rozkoszny)