Słodkie brzoskwinie w gęstym sosie własnym, z kawałkami owoców i rozmarynowym zapachem lasu.
W dzieciństwie konfitura brzoskwiniowa była moją ulubioną, choć zawsze przeraźliwie słodką. Od niedawna sama brzoskwinia zyskała opinię owocu nieprzyzwoitego, wzbudzającego fantazje – zupełnie jak w Call me by your name. Trochę tak jest, bo dojrzała stanowi esencję lata, w którą można się wgryźć, brudząc sobie tym samym podbródek, od nadmiaru lepkiego soku. Proponuję doszlifować ją odrobiną rozmarynu, dla bardziej leśnego aromatu i zamknąć w słoiku ze zdecydowaną mniejszą ilością cukru w porównaniu do wersji sklepowej.
Konfitura brzoskwiniowa z rozmarynem:
2 średniej wielkości słoiczki
1,5 kg brzoskwiń, dojrzałych
200 g cukru
sok z cytryny
1 łyżka świeżego rozmarynu, posiekanego (lub 1 łyżeczka suszonego)
Sparz brzoskwinie. Zalej je wrzątkiem i zostaw na 20 sekund, odcedź i przelej zimną wodą. Zdejmij skórkę, która z łatwością powinna odchodzić. Owoce pokrój na plasterki, przełóż je do garnka i wymieszaj z cukrem, rozmarynem oraz sokiem z cytryny. Odstaw na 15 minut.
Zagotuj i gotuj na małym ogniu przez 1 ½ h, aż brzoskwinie się rozpadną, sok odparuje i zgęstnieje. Przełóż do wyparzonych słoiczków. Zakręć je mocno i odstaw na ściereczkę do góry nogami. Pozostaw do wystygnięcia.
Smacznego! Nie zapomnij wstawić zdjęcie na Instagram z hasztagiem #rozkoszny, oznaczając mnie, aby Cię znalazł! Jeśli jeszcze nie śledzisz mnie na Instagramie i Facebooku, a chcesz być na bieżąco, koniecznie to nadrób. Buziaki!
Wasz,
Rozkoszny