Największym wyzwaniem Pad Thaia jest równowaga smaków, czterech smaków – kwaśnego, słonego, ostrego i słodkiego. To taki rollercoaster kubków smakowych.
Zacznę górnolotnie. Pad Thai to moje ulubione danie, więc chciałem przedstawić Wam przepis niezawodny i idealny, przymierzałem się do tego od pół roku. Podglądając mnie na Story Instagrama prosiliście o przepis za każdym razem kiedy go gotowałem – czyli często. Można sobie pomyśleć, co to takiego trudnego wstawić instrukcję przyrządzenia z listą składników. W tym wypadku, jest – nie ma czegoś takiego jak oryginalny przepis na Pad Thai. Danie bazuje na kilku składnikach, ale w różnych kombinacjach, zależnych od przyrządzającego i konsumującego.
Moja przygoda z Pad Thaiem wcale nie rozpoczęła się w Tajlandii, a w warszawskiej knajpce Thaisty na placu Bankowym. To była jedna z tych chwil, uniesień kulinarnych. Poleciały łzy, wpadłem w swego rodzaju hipnozę, nawet nie chciałem zbytnio rozmawiać z towarzyszką, liczyło się tylko jedno – mój talerz, nakryty liściem bananowca, z noodlami przepełnionymi fuzją smaków. Nie byłbym sobą, gdybym nie odtworzył tych smaków domu. Testowałem przeróżne przepisy. Pierwszy był obrzydliwy, drugi już trochę lepszy, a potem już wkręciłem się całkowicie. Sposobem prób i błędów, przewertowałem dziesiątek przepisów z różnych książek i blogów, doszedłem do mojej własnej perfekcji. Co najśmieszniejsze, najważniejszym punktem zwrotnym był przepis z opakowania po tajskich noodlach. Dobry przepis, trochę wprawy i przestrzeganie 5 złotych zasad, to gwarantowany sukces.
Złote zasady Pad Thai:
Odpowiednio przygotowany makaron – nic gorszego nie może stać się Twojemu daniu, niż rozgotowane, glutowate noodle. Kluczem do sukcesu jest długie moczenie makaronu w zimnej wodzie, ale można też to zrobić w ciepłej wodzie tuż przed przygotowaniem pad thaia – makaron po prostu dogotuje się na patelni. Historia podobna do tej włoskiej, prawda?
Składniki pod ręką tzw. mise en place– niczym sprzedawca tajskiego streetfoodu, przygotuj sobie posiekane składniki w miseczkach, które będą czekały na użycie w zasięgu Twoich dłoni. To zdecydowanie ułatwi pracę, która idzie dość sprawnie.
Nie ma substytutów – użyj takich składników jakie podałem. Za żadne skarby ocet nie stanie się pastą tamaryndową, a sos sojowy nie zastąpo sosu rybnego i koniec kropka.
Dopraw według własnego smaku – każdy ma własną wizję Pad Thai, ale danie serwuje się ze składnikami reprezentującymi smaki, których może Wam brakować: cukrem trzcinowym (słodkość), limonka (kwaśność) i niekiedy płatkami chili (ostrość).
Jedna patelnia, dwie porcje – jedna patelnia lub wok nie pomieści składników na więcej niż 2 porcje, większe ilości skazane są na kulinarną klapę.
Pad thai z krewetkami
2 porcje
Sos tamaryndowy:
2 łyżki (płaskie) pasty tamaryndowej lub 1 łyżeczka koncentratu
4 łyżki sosu rybnego
2 łyżki soku z limonki
40 g cukru palmowego lub brązowego
1 łyżka sosu sriracha 49% papryczki (lub mniej, to jest opcja ostra)
Makaron i dodatki:
150 g makaronu ryżowego, o szerokości 5 mm, a najlepiej 10 mm
100 g tofu
2 łyżki oleju ryżowego + 1 łyżka
2 ząbki czosnku
1 szalotka
10 krewetek, obranych i oczyszczonych
2 małe jajka “zerówki”, lub jedno duże
1 szklanka kiełków fasoli mung
3 dymki
4 łyżki orzeszków ziemnych, prażonych i niesolonych
1. Wszystkie składniki sosu umieść w garnuszku i zagotuj. Gotuj do rozpuszczenia cukru. Odstaw z ognia.
2. Makaron zalej umiarkowanie ciepłą wodą! Przygotuj resztę składników, najlepiej w miseczkach, żeby były pod ręką. Tofu pokrój w kostkę 1 centymetrową. Szalotkę posiekaj w pióra, a czosnek pokrój w plasterki. Dymkę i orzeszki posiekaj.
3. Na dużej patelni lub woku rozgrzej olej. Wrzuć tofu i smaż, do chrupkości. Dodaj szalotkę, po jej zarumienieniu, także krewetki, smaż minutę. Dodaj czosnek i smaż około 20 sekund. Odcedź dobrze makaron ryżowy, wrzuć go na patelnię. Zwiększ moc palnika i upewnij się, że jest odpowiednio nagrzana. Jeśli patelnia nie będzie wystarczająco gorąca, zobaczysz, że makaron nie zaabsorbuje sosu i będzie w nim “pływać”. Dodaj do makaronu łyżkę sosu, przemieszaj i wlej resztę.
4. Zrób miejsce na patelni, przesuwając makaron na bok. Rozgrzej 1 łyżkę oleju i usmaż na nim jajka, po wbiciu odczekaj kilka sekund, a następnie postępuj z nimi jak z jajecznicą. Następnie wymieszaj z makaronem i skosztuj czy jego struktura jest wystarczająco miękka i ciągnąca. Jeśli nie, dodaj 1 – 2 łyżki wrzątku i podgotuj chwilę. Dodaj dymkę, kiełki fasoli mung i orzeszki ziemne, pozostawiając trochę do dekoracji. Dobrze wszytko wymieszaj.
5. W Tajlandii pad thaia podaje się z połówką limonki, garstką orzeszków ziemnych, cukru trzcinowego i kiełków fasoli mung, wszystko do smaku i z możliwością doprawiania na talerzu według własnych preferencji.
Nie zapomnij pochwalić się, wstawiając zdjęcie na Instagram z hasztagiem #rozkoszny, oznaczając mnie, abym Cię znalazł! Jeśli jeszcze nie śledzisz mnie na Instagramie i Facebooku, a chcesz być na bieżąco, koniecznie to nadrób. Buziaki!
Wasz,
Rozkoszny
18 komentarzy
ostre, ale dobre 🙂
słodycz wszystko rekompensuje ^^
Jak w Tajlandi, super 🙂
dziękuję, bardzo miło słyszeć ^^
A gdzie w składnikach szczypior? Na zdjęciach go widać! To chyba dosyć ważny składnik dodający 'zieleni' do dania!
Oczywiście! Szczypior z dymki! 😋🍴
Najlepszy przepis w Internecie!
Dziękuję, bardzo mi miło 😊🙌🍴
Świetny przepis, złote zasady warte przyswojenia. Niestety jest zawsze jakieś ale… noodlowania w tym języku tyle że prawie tęczą … no . Strach normalnie inne przepisy przeczytać.
Całe trzy razy 🙂 Niestety nasz piękny język, w niektórych aspektach jest biedny i nie oddaje faktycznego stanu rzeczy. To nie jest makaron, to nie są kluski… Jakbyś więc go nazwał?
Ja w swojej wersji dodaję zamiast cukru sos ostrygowy. Jest pyszny, słodki i mogę go jeść łyżkami 😁
Musze tak wypróbować kiedyś!
Zabawne, w składnikach podajesz krewetki a w przepisie piszesz o tofu…
Przeczytaj jeszcze raz 🙂
Jakiego tofu używasz, klasycznego czy wędzonego? Jakoś nie umiem go przygotować, zawsze wychodzi mi jakieś rozlazłe i mdłe, natomiast w restauracjach za nim przepadam.
Tutaj klasycznego. pamiętaj, aby użyć firm tofu (twardego). Wydaje mi się, że to kwestia podtrawienia/sosu, bo samo w sobie tofu smaku nie ma- ale za to świetnie je absorbuje
Cześć.
Czy sos trzeba zagotowywać? Widziałem parokrotnie tajskie przepisy, gdzie wszystkie składniki sosu mieszane są na zimno, a sosem polewa się makaron w tym samym czasie co w Twoim przepisie.
tak, sos trzeba zagotować, aby cukier się rozpuścił